makaron, Jamie i inne cuda - to i owo


Kolejny ponury dzień. Pogoda mogłaby się już zdecydować. Jest zima - to niech jest mroźno i śnieżnie. A jeśli  już o śniegu nie mamy co marzyć, to niech przyjdzie wiosna. O tak! Właśnie tak! No ale jest jak jest. Przemoczona i zmarznięta wracam do domu i od razu robię sobie ciepłą herbatę. Z herbatą jednak jest tak, że najlepiej smakuje przygotowana przez kogoś bliskiego. Ta, zrobiona przeze mnie nigdy nie jest idealna. A niby zwykła herbata. Jednak nic bardziej mylnego. Najpierw trzeba dobrać odpowiedni kubek (dla niewtajemniczonych - mam ich baaardzo dużo), później dobrać herbatę - najlepiej dopasować ją do nastroju, na samym końcu sok - cytrynka/pomarańcza/porzeczki/maliny. No i jeszcze trzeba ją dosłodzić. W sumie to nie słodzę herbaty, ale taka pogoda wymaga dobrego miodu. Najbardziej lubię kasztanowy. Ostatnio też ten, który pachnie Świętami. 



Dzisiaj do dobrej herbaty dorzucam koc. Załatwiłam dzisiaj bardzo ważną sprawę, z którą męczyłam się od tygodni. To jeszcze nie koniec, ale 3/4 drogi już za mną. Oby! W takim razie w ramach nagrody zabieram swoją herbatę, pakuję się pod koc i biorę za czytanie. Mam do przejrzenia męski stosik. Z nowości - Jamie's Great Britain i The Boy Who Bakes. Zapowiada się ciekawie, ale zobaczymy...:)



A! I jeszcze obiad. Dzisiaj jest makaron. Toskańskie zapasy powoli się kończą, więc trzeba kupować polsko-włoski makaron w supermarkecie. Tym razem makaron zrobiłam sama. Raz dwa, a teraz się suszy. Przepis na makaron jest prosty: 300g mąki, 1 jajko, 1 żółtko (albo 2 całe jajka - tak było u mnie), sól i woda. Wyrabiamy plastyczne ciasto. Dzielimy na 2 mniejsze części, podsypujemy mąką. Później trzeba już tylko rozwałkować na placek i  pokroić. No i zostawić do wyschnięcia. 

My zjemy makaron z łososiem i koperkowym serkiem mascarpone. Na koniec doprawimy solą i świeżo zmielonym pieprzem. 



Miłego dnia!


Komentarze

  1. nio to ja się wpraszam na makaronik i książeczki :)) nio dobra herbatkę z miodkiem też chętnie wypiję :) buziaki Aneczko ogromne

    OdpowiedzUsuń
  2. jakie to prawdziwe, że herbata zrobiona przez kogoś bliskiego... :)Widzę Hilltop i już się oblizuję;)

    OdpowiedzUsuń
  3. monique - to zapraszam :) Pozdrawiam!

    Piegowata - akurat takie 'życiowe prawdy' są fajne ;) A co do Hilltopa - została tylko puszka ;) Pozdrawiam ciepło i mam nadzieję, że z dzieciakami wszystko OK :))

    OdpowiedzUsuń
  4. ok:) ja też mam tylko puszkę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę więc dokończenia załatwiania sprawy ;D
    Moje toskańskie zapasy niestety dawno się skończyły, choć myślałam, że starczą na dłużej. Zostały nam tylko "sanbitterki"(znasz?,które od czasu do czasu lubimy popijać z prosecco.
    Herbata zrobiona przeze mnie nigdy nie smakuje mi tak bardzo jak ta zaparzona przez kogoś dla mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzę o pysznej herbacie bo ze mnie herbaciara.Chwilowo naprawde dobrej w domu brak. A dziś miałam poranek z herbacianymi cytatami. Mam ochotę zrobić własny makaron. Pozdrawiam!
    Iza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!