Magiczny Krumlow



W Czeskim Krumlowie spędziliśmy świąteczny weekend. Pogoda dopisała, chociaż śnieżyca po drodze nie wróżyła niczego dobrego. Fakt - jednego dnia trochę zmarzliśmy, ale następnego było już ciepło i przyjemnie. Plan dnia nie był skomplikowany: dużo spacerów malowniczymi uliczkami Krumlowa i jeszcze więcej smakołyków. Rozglądałam się na wszystkie możliwe strony - starówka jest naprawdę piękna, taka włoska. Podziwiałam przede wszystkim odrestaurowane kamienice. Jadłam trdelniki, gorące maliny i popijałam gorącą czekoladę na zmianę z grzanym winem. Czego chcieć więcej...


Dzisiaj jeszcze kilka zamkowych obrazków. Tak, tak to jest ten zamek, o którym śpiewa Helena Vondrackova. A następnym razem przepyszny sklep, smakołyki i prawie włoski wpis. 


Komentarze

  1. Zazdroszczę takiej bliskości Czech - też chciałabym tak pozwiedzać. Buźki, Aniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście magiczne miasto.
    Zawsze zachwyca mnie to nasycenie czeskich miast sztuką: prosta krata w oknie, szyld, elewacja, rama okienna czy wystawa sklepowa jest niepowtarzalna, wysmakowana. Czyste piękno!

    OdpowiedzUsuń
  3. AGUTEK - ale za to nad morze daleko. Coś za coś! Chociaż Czechy chyba lepsze ;) Pozdrawiam!

    EwKa - magiczne! Masz rację - prostota i sztuka w jednym! Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Malowane miasta i miasteczka :-) Takie lubię!
    Buziaki po raz drugi :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimi - totak jak ja! I dla Ciebie tez - buziak po raz drugi!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!