Jabłka z patelni na "zimowe" wieczory

Zima jaka jest - każdy widzi. Jednego dnia sypie, a drugiego pogoda jak w marcu. No ale cóż, trzeba z tym żyć ;) 



Nowy rok nie przeniósł żadnych niespodzianek (póki co). Ale niech tak będzie. Nie potrzebujemy żadnych nagłych zwrotów akcji. Cieszymy się tym, co mamy - każdym wspólnym dniem, nowo odkrytym miejscem, dobrą kawą każdego ranka, kolejnymi rozegranymi partiami pociągów (scrabble zeszły na drugi plan) i ciekawymi planami na resztę roku. 




Nasze plany dzielą się na te mniej i bardziej fajne. Jeśli chodzi o te drugie, to oprócz poznania Polski niezwykłej chcielibyśmy raz w tygodniu jeść pyszną kolację. Taka randka w domu z romantyczną kolacją, specjalnie dobranym menu, bez pospiechu..Już kiedyś tak próbowaliśmy, ale to nie było to! W tym roku każda taka randka będzie wyjątkowa! A zainspirował mnie ten właśnie projekt - dating my husband. Trzymajcie kciuki :)


Dzisiaj zostawiam Was z jabłkami, które odmienią Wasze wieczory. Pierwszy raz jadłam takie jabłka trzy lata temu. Był to nasz pierwszy tydzień w Toskanii - długi i deszczowy. I zimny. A na taką pogodę najlepsze co może być to comfort food. Wtedy właśnie pierwszy raz Mama usmażyła takie jabłka. Pachniało miodem kasztanowym, masłem i winem. Dla mnie połączenie idealne. Pamiętam, że wtedy dodaliśmy jeszcze cząstki czerwonych pomarańczy...


Jabłka z patelni (przepis własny) dla 1 osoby

1 duże jabłko (najlepiej twarde)
sok z cytryny
łyżka masła
łyżeczka miodu (najlepiej kasztanowego)
odrobina czerwonego wina lub syropu malinowego


Przepis na jabłka z patelni jest niesamowicie prosty. Jabłko kroimy na ćwiartki lub ósemki (w zależności od wielkości jabłka) a następnie w plasterki. Ja lubię grubsze plastry, które mimo smażenia pozostają twarde. Mieszamy pokrojone plastry z sokiem z cytryny. Na patelni roztapiamy masło i wrzucamy pokrojone jabłko, chwilę smażymy i dodajemy miód, a następnie wlewamy odrobinę wina. Czekamy aż wino odparuje i zdejmujemy wszystko z patelni. Podajemy ciepłe.

Zamiast wina możemy użyć soku malinowego, a jabłka dodatkowo posypać cynamonem lub przyprawą korzenną.

Może nie wyglądają wspaniale, ale niesamowicie lubię ten deser. Idealny na zimowe wieczory.

Komentarze

  1. Pomysł na domowe randki jest świetny! Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kibicuję i porywam te kojące miodowe jabłka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny! Mam nadzieję, że randkowanie wypali! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mniam! Ja chyba także wypróbuję jutro przepis na te pyszne zimowe jabłka! :)

    Pozdrawiam i życzę udanych randek!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak? Jadłaś już jabłka? :) Mam nadzieję, że smakowały :))

      Usuń
  5. Powodzenia zatem w projekcie:)
    W nd ugotowałam Waszą zupę - koperkowy żurek! Pisałam już Cz. w sms, że to zupa numer jeden w naszym domu, w styczniu! Nie dziwie się, że zjadłaś cały garnek:) Lena prosiła trzy dokładki a więc, zupa koperkowa wygrała z rosołem:)
    Ciesze się też, że wreszcie znalazłam Twój blog, pięknie tu i jeśli pozwolisz zostanę na dłużej.
    Ściskam ciepło, viola rodzinnej wioski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajemnicza Cz. ;) już mi opowiadała, że to Wasza styczniowa zupa numer jeden:) Nawet nie wiesz jak się cieszę:) Dla mnie najlepsza jest zimna...a jak u Was?

      No i miło mi, że u mnie zostaniesz :) Witam i zapraszam serdecznie:) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    2. a żebyś wiedziała, wieczorem zostało jej jakieś 200ml i wypiłam prosto z garnka właśnie zimną - pycha!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!