W całym domu pachnie...


drożdżówkami z wiśniami, białą czekoladą i marcepanem.




Drożdżówki z wiśniami, białą czekoladą i marcepanem

Ciasto z tego przepisu z moimi modyfikacjami (podanymi w nawiasie). Podaję za autorką:


Zaczyn:
  • 20g drożdży świeżych
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka mąki
  • 4 łyżki ciepłego mleka
Przygotować zaczyn. Wszystkie składniki dokładnie połączyć ze sobą, nakryć czystą ściereczką i odstawić do napuszenia na 15 minut.

Ciasto:
  • 370g mąki pszennej
  • 70g drobnego cukru (dałam mniej)
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego (pominęłam - dodałam ekstraktu migdałowego)
  • szczypta soli
  • 4 jajka, w temp. pokojowej
  • 220g masła, w temp. pokojowej (dałam 200g)

Przygotować ciasto. Masło pokroić na 8 kawałków. Mąkę przesiać z solą, wymieszać z cukrami. Dodać jajka i mieszać łyżką, aż składniki się połączą. Następnie zagniatać ręką ok. 8-10 minut aż ciasto będzie gładkie (wciąż będzie lepiące, nie należy się tym martwić i absolutnie nie dosypywać mąki). Do ciasta dodawać po kawałku masła i zagniatać - kolejne kawałki masła dodawać, gdy poprzednie połączą się z ciastem. Zagniatać jeszcze kilka minut, przełożyć do czystej miski, nakryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 1,5h. Wyrośnięte ciasto uderzyć kilka razy ręką by je odgazować i wstawić na 8-12h do lodówki (odstawiłam na 4 godziny).




Nadzianka natomiast mojego autorstwa: opakowanie mrożonych wiśni (około 500g), 2 tabliczki białej czekolady, pokruszony marcepan.

Po tym czasie wyjmujemy ciasto, zagniatamy i wałkujemy tak, żeby uzyskać prostokąt. Nadziankę układamy jak na zdjęciu - wiśnie posypujemy białą czekoladą i marcepanem. Następnie składamy dłuższe boki do środka, przecinamy w miejscu połączenia. Tak powstałe pasy kroimy na mniejsze części - u mnie bardziej kwadraty niż prostokąty, ale to zależy jaką macie formę (oczywiście przed pieczeniem natłuszczamy i wysypujemy formę mąką). Tak przygotowane bułeczki odstawiamy na godzinę i po tym czasie wkladamy do piekarnika. Według przepisu pieczemy 15 minut w 180 stopniach aż do zarumienienia - ja piekłam odrobinę dłużej w 170 stopniach. 

Chłodne bułeczki lukrujemy.

Lukier: 1-2 łyżki masła, cukier puder, ekstrakt migdałowy - Masło roztapiamy, dodajemy cukier, ekstrakt i mieszamy do uzyskania gęstego (ale lejącego) lukru i polewamy bułeczki. Smacznego!


A! I pamiętajcie o książkach, które czekają na nowych właścicieli.


Komentarze

  1. O nieee! I zostawiasz nas z cieknącą ślinką do wieczora!? :>

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmmmmmmmm:) no to czekam na przepis:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, teraz zamiast się uczyć cały dzień będę sobie wyobrażała ten cudowny smak :)
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapisuje! Akurat sesja w toku, to będę piec :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!